Hej, wizardy! :*
Oficjalnie pozwalam się znienawidzić, zakopać żywcem, zrzucić z wieżowca oraz zamknąć w jednym pokoju z Nagini.
Wiem, zawaliłam na całej lini. Jestem tego świadoma i jest mi z tego powodu źle, bardzo, bardzo, bardzo źle. Nie dość, że nic nie wstawiałam, to jeszcze przegapiłam rocznicę mojego bloga. Ale ze mnie... blogerka? Moge się jeszcze tak nazwać? Ehh, jeszcze zaniedbałam czytanie rozdziałów u Was... :( Przepraszam Was najmocniej, naprawdę. Chyba robię to już po raz... milionowy? Ale to nic, napiszę jeszcze raz - PRZEPRASZAM!
Nie było mnie tutaj prawie cztery miesiace. O te cztery miesiące za dużo... :c Ale nie dość, że straciłam wenę, to brakowało mi też czasu, od maja już tylko myślało się o ocenach, a do tego doszła jeszcza sprawa rodzinna... No po prostu brak słów! Ale po złych chwilach przychodzą dobre, prawda? No mam nadzieję :) Bo to był zdecydowanie za długi urlop od bloga, od pisania, od tej historii, przede wszystkim od Was. Tylko to, że ktoś tu czeka na ten rozdział, mnie motywowało, choć to chyba niedobre określenie, patrząc na datę od opublikowanie miniaturki do tej notki... Ale musicie mi uwierzyć - starałam się. Coż napisałam, potem kasowałam, znów coś naskrobałam i znów kasowanie i tak w kółko... Myślałam, że skończę ten 19. rozdział dużo wcześniej, ale szczerze mówiąc, cieszę się, że w ogóle go napisałam. Jest krótki to fakt, ale postaram się, żeby następny był dłuższy. No i mam wrażenie, że nie jest on jednym z lepszych rozdziałów, chociaż wydaje mi się, ze scena z Lily i Scottem Was zainteresuje... :)
Mogłabym tu pisać i pisać, ale nie oto przecież chodzi. Chciałabym jeszcze jednak dodać, że naprawdę dziękuję tym, którzy tu byli - nawet jak mnie nie było. Że wchodzili codziennie, że zostawiali komentarze, że mnie motywowali <3 Muszę to wspomnieć o Annabeth Rosemary. To dzięki niej uwierzyłam, że ktoś tu jeszcze czeka na rozdział i że czekać będzie. Chyba już wiem komu zostanie zadedykowany rozdział, oj wiem! :D
Nie przedłużając, zachęcam do odwiedzenia bloga w weekend.
Rozdział niedługo się ukaże :D
Całuję
Panna Nikt
Strasznie się cieszę, że do nas powoli wracasz :) Bardzo mi brakowało twojego opowiadania, dlatego tak bardzo się cieszę, wiedząc, że nie długo pojawi się rozdział. Czekam na niego niecierpliwie :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Livvi
Bardzo sie ciesze, ze do nas wrócilas :D Brakowalo mi Ciebie <3
OdpowiedzUsuńHmmm, szczerze mówiąc, to ja tak strasznie nie zauważyłam Twojej nieobecności... Ale może to dlatego, że dopiero niedawno wpadłam na to opowiadanie. Ale się raczej ciesz, bo nie chciałabyś wiedzieć, co by Ci się mogło stać, gdybym to JA musiała tak długo czekać, droga Panno Nikt... Chociaż z takim blogiem to pasowałoby bardziej "Panno Ktoś Wielki". Bo naprawdę Twój blog jest genialny! A to wrażenie jeszcze się pogłębia, kiedy sobie pomyślę, że ten blog jest o JILY. Tak, o Jily, a ja kocham Jily, więc kocham też wszystko, co o Jily, więc kocham też Twojego bloga, więc kocham też jego autorkę. Heh, to były takie Puchatkowe rozmyślania, jakby co... odrobineczkę dziwne, nieprawdaż? :-) W każdym razie czekam na nowy rozdzialik, już nie mogę się doczekać! Ale spokojnie, możesz jeszcze trochę odpocząć, jeśli później zostaniesz napadnięta przez cały gang weny to nie będę Cię pospieszać... Ale jakbyś mogła tak pochodzić w jakichś tam podejrzanych miejscach, kto wie, może pląta się tam jakiś gang pełen weny? Zobaczymy.
OdpowiedzUsuńW każdym razie do następnego rozdziału, Panno Ktoś Genialny! ;-)
Kolorowa Dama
PS. Pokręcony ten komentarz, nie ma co...
Dobrze, że już wszystko zaczyna się układać.
OdpowiedzUsuńJa tez zawiesiłam bloga...ale już przeszło.
Trzymam za Ciebie kciuki <3
TAK!TAK!TAK! :D
OdpowiedzUsuńJeah, nie posiadam się z radości!
Mam ochotę Cię mocno uściskać! Więc przesyłam Ci wirtualnego przytulaczka. xD Bardzo się cieszę, że wróciłaś. :)
Czekać - było warto! I czuję się niemiernie zaszczycona, że moja Misja przebiegła pomyślnie i wróciłaś! Happy, very very happy! Wytrwałość nagrodzona. ;) To naprawdę ogromny prezent pocieszenia. <3 Zwłaszcza w tym trudnym dla mnie okresie, kiedy jestem przykuta do łóżka bez możliwości ruchu z powodu złamania kolca biodrowego. Można powiedzieć, że jestem uziemiona do końca czerwca.
A Twój powrót wywołuje ogromny uśmiech.
Brakowało nam Ciebie Panno Nikt!
Pozostaje mi życzyć szczęścia,szczęścia i tego, abyś utopiła się w morzu weny. Powodzenia!
Czekająca z niecierpliwością na nn - wierna Czytelniczka
~Annabeth Rosemary
Masz szczęście, że wróciłaś... Więcej nie rób takich przerw... Rozdział szybko dodaj. Zyczę weny
OdpowiedzUsuń~Konaga
Tak się cieszę, że postanowiłaś do nas wrócić. Przyznam szczerze, obawiałam się, że już tu nie zawitasz. To byłby prawdziwy koszmar! Ale, na szczęście, nie zawiodłam się na Tobie i mogę z szalenie bijącym sercem przeczytać kolejny rozdział. :D
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci mnóstwa weny, bo teraz z pewnością będzie Ci ona potrzebna. Ściskam mocno i zparaszam do siebie: tempus-est-relativum.blogspot.com
Przeszczęśliwa Marina ❤