piątek, 30 maja 2014

Rozdział 4. Biblioteka jest jednak miejscem niezwykłym.

Witam, Wizzy!
Wstawiam rozdzialik :) Liczę na komentarze, bo one bardzo motywują do pisania :)
Nie przedłużam i pozdrawiam
Lily
_________________________________



Rozdział 4. Biblioteka jest jednak miejscem niezwykłym.


     Dwa tygodnie później Lily Evans siedziała z nosem w książkach w bibliotece. Musiała napisać wypracowanie dla Slughorna. Miała napisać kolejne zdanie, gdy ktoś przysiadł się do niej naprzeciwko. Nie kto inny jak James Potter.
- Czego tu chcesz? - zapytała, nawet nie patrząc na chłopca.
- Przyszedłem cię przeprosić za to z podsłuchiwaniem - powiedział Gryfon. - Lily, minęło już sporo czasu...
- Wiem.
- No właśnie. Więc proszę posłuchaj mnie przez chwilę...
- Mam słuchać kogoś, kto rzucał łajnobombami w panią Norris? Wątpię.
James uśmiechnął się na samo wspomnienie o tym kawale, który zaplanował razem z chłopakami parę dni temu. Szybko się jednak opanował.
- Evans, spójrz na mnie. Proszę.

     Ruda popatrzyła na Rogacza. Jej serce zabiło szybciej. Był taki przystojny!
Potter przysunął się do niej, a Lily delikatnie się odsunęła. Oprócz nich nie było tu nikogo. Chyba.
Teraz liczyła się tylko ona i on. On i ona. Jego twarz była zdecydowanie za blisko, ale Ruda zdawała się tego nie dostrzegać.

- Twoje oczy są takie zielone jak na zdjęciu, które mam - szepnął jej do ucha.
Rogacz miał nadzieję, że za chwilę się pocałują, jednak tak się nie stało... Pani Pince wygoniła ich z biblioteki w poruszającym momencie. Było już bardzo późno. Bibliotekarka za karę wręczyła im szlaban. U Filcha!

Idąc do Pokoju wspólnego Gryfonów nie rozmawiali ze sobą. Każde "trawiło" sytuację, która miała miejsce. Byli na schodach, gdy James zapytał:
- To jak, zgoda?
Evans wahała się przez chwilę, jednak pokiwała głową.
- Z Czarną Syriuszowi nie pójdzie tak łatwo. Będzie się musiał nieźle napracować - dodała kilka sekund później. Chłopak uśmiechnął się pod nosem i ruszył w stronę dormitorium.

     Gdy Lily dotarła do sypialni, rzuciła książki na swoje łóżko i podeszła do przyjaciółek. Przytuliła je mocno. Te spojrzały na nią pytająco.
- Chcesz nam coś powiedzieć, racja? - zapytała ze śmiechem Dor.
Evans kiwnęła głową i zaczęła opowiadać o spotkaniu w bibliotece.

                                                                 ~*~

     Rogacz wszedł do dormitorium w świetnym humorze. Zanim poszedł spać powiedział tylko:
- Wiecie, że nasza droga pani prefekt ma szlaban? Ze mną!
Szybko zasnął, nie mogąc się doczekać jutrzejszego szlabanu...
Nazajutrz rano, Potter zerwał się z łóżka obudzony najnowszym sposobem Łapy. James patrzył złowieszczo na Syriusza. Ten natomiast śmiał się w niebo głosy, widząc przyjaciela przemoczonego od stóp go głowy do suchej nitki. A raczej mokrej...
- Hahaha, Rogasiu, czyżbyś zapomniał iść do toalety? Twój pęcherz najwidoczniej nie jest taki stalowy jak myślałeś...
Peter siedział na swoim łóżku i szczerzył zęby w uśmiechu. Natomiast Remus, który dopiero wyszedł z łazienki popatrzył na Pottera ze zdziwieniem, jednak zaraz potem dostrzegł chichrającego Blacka i od razu wszystko wiedział.
- Syriuszu - zaczął spokojnie James. - czy tobie do reszty odbiło?! Ja przecież mam dzisiaj randkę z Lily!

Huncwoci zamarli. Wszyscy skierowali swój wzrok na Rogacza. No tak, nie powiedział im tego. Wczoraj wcześnie poszedł spać ze wspaniałym humorem, mrucząc coś pod nosem.

- Dobra chłopaki, chodźmy na śniadanie bo się spóźnimy - odezwał się pierwszy Lupin.
Potter szybko się ubrał, obiecując sobie, że zęby umyje po śniadaniu. Będzie miał
trochę czasu zanim zacznie zajęcia.
Śniadanie jak zwykle pyszne. Jajecznica, bekon, tosty... Do wyboru do koloru!

Chłopcy zdążyli jeszcze porozmawiać nim przyszły dziewczyny.
- Ty masz randkę z Lily Evans?! - krzyknął Łapa, gdy tylko usiedli.
Ragacz zatkał mu usta, dając do zrozumienia, że nie należy o tym głośno mówić.
- Noooo tak jakby...
- Czekaj. Niech ja zgadnę. Kłóciliście się, podszedł do was nauczyciel i wlepił
szlaban za zakłócanie porządku. Czy tak?
- Nie tym razem. Poszedłem do biblioteki...
- Wiedziałem, James, że zaczniesz się przejmować SUMAMI - Remus był prze szczęśliwy.
- Pozwól mi skończyć. No więc poszedłem do biblioteki i tam spotkałem Evans.
Zacząłem ją przepraszać i ona mi wybaczyła - Tutaj Potter uśmiechnął się "huncwocko". - A
potem przyszła bibliotekarka i nas ochrzaniła.
- O czym gadacie?
Huncwoci podskoczyli w miejscu. Z naprzeciwka uśmiechała się promiennie Dorcas. "Łapa, spokój, nie możesz pokazać, że tak na ciebie działa" myślał Syriusz.

- Oooooo... niczym - odpowiedział niepewnie Peter.
I wtedy usiadła nachmurzona Lily do stołu. Ze złą miną zaczęła jeść śniadanie.
- Co jej jest? - zapytał bezgłośnie Black. W odpowiedzi Czarna machnęła ręką.
- Sowia poczta - odezwał się nagle Glizdogon.
Faktycznie. Nad głowami uczniów Hogwartu zaroiło się od sów z paczkami.
Wszyscy z niecierpliwością szukali swoich puchaczy. Oprócz Syriusza.
Od kogo on mógł coś dostać? Na pewno nie od matki. Proroka Codziennego nie zamawiał. Więc co, co mógł dostać? Nic.
Remus pokazał im Proroka Codziennego.


                 "Ministerstwo na tropie Sami-Wiecie-Kogo!"

                 Otrzymaliśmy informację z Ministerstwa Magii, że 
                        są prowadzone śledztwa, które
                       mają nas doprowadzić do kryjówki 
                    Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać.
                 Podobno czarnoksiężnik znajduje się w Albanii.
                        Prosimy jednak o ostrożność!

To było na pierwszej stronie w gazecie.
- Co się z tym światem dzieje? - westchnęła cicho Ann.
- Nie wiem - odpowiedział Lunatyk. - Ale wiem, że Ministerstwo Magii nic nie robi. Tylko udaje.
- Potter trening i eliminacje dzisiaj o 18. - Podszedł do nich kapitan drużyny Gryfonów. - Jeśli nie przyjdziesz, w następnym roku możesz nie być kapitanem.
- Okey, będę.

Oczywiście każdy wiedział, że James Potter to najlepszy szukający w tych latach. Nie przegapił prawie żadnego meczu, a oprócz tego był świetnym graczem. Łapał złotego znicza z taką zręcznością i szybkością, że wszyscy go podziwiali. Lily także.

Gdy chłopak odszedł, Rogacz zaczął gadać na całego.
- I co, Evans, przyjdziesz? Zobaczysz jak gram?
- Niech się zastanowię... nie. I jeszcze jedno. Ty masz moje zdjęcie?!
- Tak, ale to ie jest rozmowa na teraz. Umów się ze mną. Noo nie daj się prosić...
- Spadaj, Potter.
- Ruuuuuda - James zaczął łagodnym głosem. -  Czemu nadal udajesz? Przecież
wszyscy wiedzą, że mnie kochasz, więc...
- POTTER! JA CIĘ WCALE NIE KOCHAM!
- Kochanie, ale uspokój się...
Jednak było za późno. Wszystkie oczy w Wielkiej Sali były zwrócone na tą dwójkę.
Lily, pokryta rumieńcem, mierzyła się wzrokiem z Rogaczem.
- Uuuuuuu! Pani prefekt krzyczy...! A oprócz tego ma szlaban!
Wszyscy odwrócili się w stronę stołu Ślizgonów. To stamtąd ktoś powiedział to zdanie, które tak rozzłościło Evans. Zacisnęła pięści i czerwona jak burak, wstała powoli i udała się do wyjścia. I wtedy rozległ się śmiech. Wszyscy się śmiali. No, może oprócz Huncwotów i dziewczyn.

- Syriuszu, pamiętasz jak pytałeś co jej się stało? - zaczęła Dorcas. - No więc masz odpowiedź.
- Ona się tym tak przejmuje? - Syriusz był bardzo zdziwiony.
- Tak! Przejmuje się tym - Teraz Ann włączyła się do rozmowy. - Bo ona chce mieć jak najlepsze wyniki. Poza tym jest prefektem! Musi dawać przykład.
- Ja tam bym się cieszył.
- Z czego jeśli można wiedzieć?
- Może dlatego, że teraz jest numerem jeden, może dwa, rozmów.
- Och. Wariaci - mruknęła Blondi i razem ze swoją przyjaciółką udały się do klasy.

- Ja spadam - powiedział James. - Zobaczymy się na eliksirach.

                                                                        ~*~

3/4 Huncwotów udało się do lochów na lekcje eliksirów.
- To teraz czeka nas miła lekcja ze Slughornem - odezwał się Syriusz, gdy byli na miejscu.
Do dzwonka zostały cztery minuty. Na horyzoncie pojawiły się trzy przyjaciółki, które głośno dyskutując, zwróciły na siebie uwagę chłopców.

- Nie, Dor, nie zrobię tego! - oburzyła się Lil.
- Evans, nie daj się prosić - powiedziały Ann i Czarna razem.
- To jest dwa na jeden. Zgłaszam sprzeciw! Żądam jeszcze jednego osobnika.
- Mówisz i masz - rzekł Rogacz, który zjawił się nagle. Stanął tuż za Rudą, więc ta odwróciła się.
- Posłuchaj mnie Potter! Daj mi spokój. Ganiaj za innymi dziewczynami. Czemu mnie męczysz przez cztery lata?
- Bo mi się podobasz i no nie wiem.... kocham cię. A tak poza tym, umówisz się ze mną?

     Lily ciężko westchnęła i ruszyła do klasy. Za nią poszła Ann. Dorcas natomiast została na swoim miejscu. Dziewczyny o nic nie pytały, bo już wcześniej omówiły tą sprawę. Meadowes miała porozmawiać z Blackiem.

- Syriuszu, mogę prosić na słówko?
- Uuuuuuu, ty SuperBlacku. Masz wzięcie - rzekł James, śmiejąc się. Łapa odwzajemnił uśmiech, po czym udał się za Dorcas na koniec korytarza.

Sytuacja stała się stresująca.
"O czym chce gadać? O tym wieczorze kiedy podsłuchiwaliśmy?" myślał gorączkowo Syriusz.
- Syriuszu? Czy ty podsłuchiwałeś tego wieczoru kiedy rozmawiałyśmy z dziewczynami?
- Tak - wymamrotał. - I bardzo cię za to przepraszam - dodał szybko, widząc jej złą minę.
Cisza.
- Przyjaciele? - zapytał, wyciągając do niej dłoń.
- Nie - warknęła.

      Dopiero wtedy ruszyli szybkim krokiem do klasy, bo usłyszeli głos profesora. Gdy weszli do klasy Czarna udała się na miejsce koło Ann, bo Lily siedziała z Severusem swoim przyjacielem, a Syriusz ruszył ku Jamesowi. Dosłownie parę sekund później do sali wszedł nauczyciel.

- Dzień dobry.
- Dzień dobry, panie profesorze - odpowiedzieli chórem Ślizgoni i Gryfoni.
- Dzisiaj będziemy uczyć się o eliksirze zwanym Felix Felicis. Ktoś wie co to za eliksir?
Ręka Evans i Snape'a wystrzeliły w górę. Jednak nauczyciel wybrał Lily. Zawsze budziła w nim sympatię.
- Felix Felicis to "płynne szczęście". Sprawia, że ten kto go wypije będzie odnosił sukcesy we wszystkim czego się podejmie. Jest zabroniony przed egzaminami czy meczami.
- Wspaniale! 10 punktów dla Gryffindoru.
I nagle James wstał z ławki i powiedział na całą klasę.
- A może użyję go na ciebie, Evans? I będę go pił i pił...

Twarz Lily przybrała czerwony kolor. Wszyscy patrzyli na 'genialnego' Pottera, który powoli zaczął żałować tego co zrobił.

- Nie możesz go pić ciągle. To może spowodować utratę zmysłów. Nie będziesz w stanie
nic zrobić, gdy zabraknie eliksiru. A oprócz tego możesz umrzeć - powiedział głośno Severus, tak by każdy usłyszał. - Co mi nie przeszkadza.
Syriusz wstał.
- Nie odzywaj się tak, Smarku!
- Cisza! Proszę o spokój! 10 punktów dla Slytherinu - odezwał się Slughorn. - A wy dostajecie upomnienie. Następnym razem będzie szlaban.

                                                                      ~*~

     Jednak do końca lekcji nic się nie wydarzyło i wszyscy spokojnie mogli opuścić salę.
Gdy Ruda wychodziła, rozmawiała jeszcze z Severusem.
- Dobrze ci dzisiaj poszło. Dostałeś 10 punktów.
- Ty również - powiedział, uśmiechając się.
- Do zobaczenia.
- Tak... do zobaczenia!
Evans pobiegła do dziewczyn i zaczęły plotkować o dzisiejszym zdarzeniu na lekcji. No i oczywiście o imprezie-niespodziance.

- To jak, pomożesz im i nam? Wiesz, że masz masę pomysłów, a my to cioty jedne - rzekła Dor.
- Dorcas, sama nie wiem... Może.
- Lily! jak się nie zgodzisz to powiem Potterowi, że go kochasz! - krzyknęła Ann.
Trochę za głośno. Była to pora obiadowa, więc wszyscy w Wielkiej Sali popatrzyli się na Ann jak na wariatkę. Na szczęście nikt nie usłyszał dokładnie, co powiedziała blondynka. Ruda popatrzyła na nią z niedowierzaniem.
- Przecież wiesz, że nie powiem, ale znajdę coś na ciebie - szepnęła Lorens.
- Noooo dobra, pomogę wam - powiedziała zrezygnowana Evans.

Na twarzach jej przyjaciółek pojawiły się szerokie uśmiechy.

- A jak tam rozmowa z Syriuszem? - zapytała Lily Dorcas. - Co ci powiedział?
- Powiedział, że podsłuchiwał.
- Przynajmniej jest szczery.
I wtedy przysiedli się do nich Huncwoci.
- Rozmawiacie o mnie? - zapytał z udawaną powagą James.
- Nie - odpowiedziały chórem.
- Dobra, dobra. Tylko tak się pytałem. Co teraz mamy?
- Obronę ze Smitchem - odpowiedzieli chórem wszyscy.
- Okey, okey.

Rogacz miał trochę przerażoną minę. Wszyscy się na niego uwzięli. A może umieją sobie czytać w myślach i dlatego odpowiadają to samo w tym samym czasie? Nieważne.

     Dalsze lekcje upłynęły w miarę spokojnie. Gryffindor zdobył jeszcze 25 punktów i
stracił chyba z 40 przez Huncwotów.
"Teraz trening  Quidditcha i koniec. Aaaaa nie! Jeszcze szlaban z Evans!" pomyślał James i z radością pobiegł się przebrać w strój do gry.

ZAKAZ  KOPIOWANIA  ROZDZIAŁÓW

sobota, 24 maja 2014

Rozdział 3. Wybaczyć?

Siemaneczko!
Tak jak zapowiedziałam, rozdział jest :) Dłuższy od poprzedniego, ale do najdłuższych to on nie należy :c Następny rozdział postaram się dodać 31 maja lub 1 czerwca :)
Zachęcam do wyrażania opinii i komentowania
Lily
_______________________________


Rozdział 3. Wybaczyć?


Dziewczyny były wściekłe. I to bardzo. Kiedy chłopcy się pozbierali, popatrzyli niepewnie na dziewczyny. Lorens stała z założonymi rękami ze złą miną, Lily była roztrzęsiona i co chwila chodziła po pokoju w tę i z powrotem. Natomiast na twarzy Dor pojawił się rumieniec, zażenowanie i trochę gniewu."Black podsłuchał rozmowę. Wie, że mi się podoba." myślała gorączkowo Czarna. 3/4 Huncwotów stała w bezruchu, jakby czekali na wyrok. Nagle Evans stanęła i głośno westchnęła.
- Co - Ruda starała się mieć spokojny głos, co nie za bardzo jej wychodziło. - to
ma znaczyć?

Nikt się nie odezwał. Syri spojrzał na Ann, Lily i w końcu na Meadowes. Stała z boku, patrząc na swoje stopy z rumieńcem na twarzy. "Jest piękna." pomyślał Łapa. Czemu wcześniej tego nie zauważył? Dor zawsze była ładna i zabawna, i czasami ją podrywał, ale dopiero teraz zdał sobie sprawę, że nigdy tak na to nie patrzył. Czarna zawsze była jego koleżanką i nikim więcej. A teraz widział nie tylko brązowe włosy i niebieskie oczy, ale połyskujące w świetle słońca brązowe kosmyki włosów i oczy koloru głębokiego oceanu. Ocknął się. Światło słońca zniknęło, a zamiast tego pojawiłosię światło z żarówki w dormitorium dziewczyn."Co się ze mną dzieje?"myślał Syriusz.
- Podsłuchiwaliście, tak? - zapytała.
- Ja nie... - chciał się wytłumaczyć Remus, ale Lilka nie dała mu dokończyć.
- To bardzo niefajne z waszej strony - dokończyła i walnęła Jamesa w twarz.

                                                                          ~*~

Potter nadal pocierał bolący policzek. Zasłużył na to. Zamiast do dormitorium poszedł z Remusem i Syriuszem do Pokoju Wspólnego. Siedzieli i patrzyli w ogień. Był taki tajemniczy. Może dawać ciepło i światło lub zabić...
- Czemu to zrobiliście? - usłyszeli cichy głos Lunatyka. - Mówiłem wam, że to nie był dobry pomysł.
Cisza. To odpowiedziało Remusowi na jego pytanie.
- Rok szkolny jeszcze się nie zaczął, a wy już macie na koncie kłótnie z dziewczynami. Ty podwójnie
James.
- Remusie... - zaczął Łapa. - To nie takie proste...
- Prostsze niż wam się wydaje - odezwał się Lupin, udając się do dormitorium.
Tylko oni trzej wiedzieli jak naprawdę było.

Retrospekcja

- To my już idziemy - powiedziała Evans, wstając. Dor i Ann również wstały.

Rogacz i Łapa uśmiechnęli sie do siebie. Mieli już w głowie pewien plan.
Dorcas wygadała się Syriuszowi, że będą mieć dzisiaj nocne pogaduchu. W zasadzie to przechytrzył ją. Zadał podstępne pytanie co robi wieczorem, a ona wyjawiła mu całą prawdę. "Już czas." pomyślał Black, kiedy minęło pięć minut od pójścia dziewczyn.

- James, chodź już.
Rogacz skinął głową i wstał z fotela. Lunatyk zerwał się z miejsca jak oparzony.
- Nie możecie tego zrobić! To są ich prywatne sprawy!
- Remusku, czy to twój pierwszy dzień z nami? Przecież wiesz, że i tak to zrobimy - odezwał się Black. - Poza tym można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy.
Lupin chciał się awanturować, więc dwójka najlepszych przyjaciół pobiegła szybko
do dormitorium dziewczyn, rzucając wcześniej dobrze znane im zaklęcie na schody,
i stanęli przed drzwiami.

- Ja i Syriusz? Chyba cię pogieło...
- Ty nie mydl mi tu oczu! - krzyknęła Ann ze śmiechem. - Widzimy co się dzieje.
- Ale co się dzieje? - Dor próbowała udawać zdziwioną i oburzoną. Na daremno.
- Najpierw ściąga ci kufer, potem razem wychodzicie, siedzicie obok siebie w powozie i szepczecie sobie coś do uszka, potem on cię rozśmiesza przez gilgotki i nawet nie dostał poduszką! - Ruda była pewna, tego czego była pewna.
- No bo... bo my... no dobra podoba mi się. 
- To super Dor! Tylko pamiętaj, miej się na baczności! To największy podrywacz w szkole! A co jeśli cię zrani?
- Już ja mu na to nie pozwolę... - odpowiedziała z rozbawieniem w głosie. - Ann, twoja kolej.
- Moja? - spytała Blondyna, znając odpowiedź.

Chłopcy szczęśliwi ze swojego pomysłu, nie zauważyli że za nimi stoi Remus.
- Idźcie stąd!
Nagle dziewczyny ucichły, więc Syriusz zatkał Remusowi usta. Lupinowi chyba się to nie spodobało, bo zaczął się wiercić, szturchać i ciągnąć chłopaków do schodów.
- Remus... wariacie, przestań...
Szturchali się tak pod drzwiami dziewczyn, aż w pewnym momencie Potter niechcący nacisnął klamkę i 3/4 Huncwotów wpadli do pokoju dziewczyn.

Koniec retrospekcji

Syriusz wstał i pociągnął za sobą Rogacza. Ten bez oporu podreptał za Łapą.
Czas iść spać, jutro pierwszy dzień zajęć. Szybko się przebrali w piżamy i wskoczyli do łóżek. Potter popatrzył na łóżko Remusa. Spał już smacznie. James przewrócił się na drugi bok. "To był baaaardzo zły pomysł." pomyślał. Czy Lily kiedyś mu wybaczy?
I po raz kolejny James Potter kładzie się spać ze wspomnieniami, w których jest za dużo rudej postaci...

                                                                   ~*~

Remus wstał wcześnie. Wyjął ze swojego kufra ubrania i poszedł do łazienki.
Popatrzył w lustro na swoją twarz. Kim jest ten chłopiec?
"To na pewno nie ja." pomyślał Lupin, wchodząc pod prysznic. Kiedy woda spływała po jego nagim ciele, wydawało mu się, że problemy też spływają i ich nie ma. Jednak były. Ciążyły na nim i nie chciały się odczepić. Lunatyk często myślał co by było gdyby nie poznał Syriusza, Jamesa i Petera. Jego życie wyglądałoby zupełnie inaczej.
Ubierał się, gdy usłyszał walenie w drzwi i krzyk Jamesa.
- Remuuuuuuus! Wyjdź juuuuuuuuż!
- Rogasiu, co za ranny ptaszek z ciebie - dobiegł Lupina głos Blacka.
Gdy Lunatyk wyszedł z łazienki, Potter jak tornado natychmiast tam wparował. Jednak bez ubrań na zmianę. Remus uśmiechnął się pod nosem. Jego przyjaciel był taki przewidywalny w niektórych sprawach...

Kilkanaście minut potem Huncwoci udali się do Wielkiej Sali na śniadanie. Zastali tam ich koleżanki. Mianowicie Lily, Dorcas i Ann. Chłopcy dosiedli się w milczeniu. Peter w poszukiwaniu dżemu, miodu i innych słodkości nie zauważył, że przyjaciele chcą zacząć rozmowę.
- Smacznego - powiedział nieśmiało Syriusz.
- Nawzajem - odparła sucho Evans. "Mam nadzieję, że udławisz się tym jajkiem!" pomyślała.
- Jak się spało? - zapytał Lunatyk.
- Całkiem dobrze gdyby nie to, że obudził nas krzyk Pottera - odpowiedziała przesłodzonym głosem Dor. - Tak, to było słychać nawet u nas.
James nagle zainteresował się swoim talerzem.
- Co do wczoraj... - zaczął Rogacz, ale przerwała mu McGonagall.
- To wasze plany lekcji. Mam nadzieję, że macie wszystkie potrzebne książki? - zapytała, podając im kartki z planem lekcji.
- Oczywiście, pani profesor - powiedziała szybko Ruda.
McGonagall zmierzyła ich podejrzliwie wzrokiem i odeszła.
- Mówiłeś coś Potter? - zapytała Lily. - Wydaje mi się, że ci przerwano...
- No w sumie... Właściwie to ja chciałem... yyy... dowiedzieć się... czy jest szansa, że nam
wybaczycie. A więc?
Przyjaciółki spojrzały na siebie, po czym wstały i ruszyły w stronę wyjścia, nie odpowiadając na pytanie. Lupin szybko wstał i pobiegł za nimi. Zginęły w tłumie uczniów przychodzących na śniadanie. Nagle zobaczył blondynkę, która pochylała się nad swoimi książkami. Podszedł do niej. To była Lorens. Jej pergaminy, zeszyty i pióra walały się po podłodze.
- Gdzie dziewczyny? - zapytał, zbierając jej książki.
- Nieważne - wypaliła Ann. - Chciałam z tobą porozmawiać...
- Ze mną? - Remus był zdziwiony. Myślał, że już nigdy Blondi się do niego nie odezwie po tym co "zrobił".
- Remusie - szepnęła mu do ucha. - Czy ty to zrobiłeś? Podsłuchiwałeś?
Lupin spojrzał na nią. Jej brązowe oczy patrzyły na niego wyczekująco. Lunatyk pokręcił głową. Wiedział, że to wystarczy za odpowiedź. Ann uśmiechnęła się pogodnie, odzyskując humor.
- W takim razie, usiądziesz ze mną na transmutacji?
- Jak najbardziej - odpowiedział, również uśmiechając się życzliwie.
I wtedy zadzwonił dzwonek.
- Lepiej chodźmy na wróżbiarstwo, bo Mars* nas zabije.


* Antoni Mars - nauczyciel wróżbiarstwa

ZAKAZ  KOPIOWANIA  ROZDZIAŁÓW

niedziela, 18 maja 2014

Miesięcznica

Dam, dam, dam!
Dzisiaj mija miesiąc od założenia bloga, dlatego postanowiłam zrobić takie małe podsumowanie :)
Po miesiącu blog:
- ma 11 obserwatorów
- 1 605 wyświetleń
- 55 opublikowanych komentarzy
- 2 opublikowane rozdziały (+ prolog)
- 5 opublikowanych postów

Jesteście naprawdę aktywni i bardzo mnie to cieszy :D Fajnie wiedzieć, że komuś podobają się moje bazgroły :)
Nie zanudzam, powiem tylko, że nowy rozdział jest napisany, ale pojawi się dopiero 24 maja :)
Pozdrowionka
Lily


niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 2. Podsłuchane rozmowy.

Dzień doberek!
Miałam wczoraj wstawić rozdział, lecz nie mogłam wejść na komputer :/ Wstawiam go dzisiaj :)
Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie, choć notka jest krótka. Błędów powinno nie być wcale, a jeśli są to mało. Chyba, że jestem ślepa xD Rozdział ma duże znaczenie. Mimo, iż jest mega krótki, to dzieje się w nim coś ważnego, co ma wpływ na dalszy ciąg opowiadania. Więc jeśli nie chcecie się zagubić, przeczytajcie go :D
Zachęcam do komentowania i wyrażania opinii
Lily

PS DZIĘKUJĘ ZA 1 000 WYŚWIETLEŃ!
_______________________________


Rozdział 2. Podsłuchane rozmowy.

I na każdym stole pojawiły się półmiski smacznych potraw. Kukurydza, ziemniaki,
nóżki kurczaków, marchewki, sałatki i co bardzo ucieszyło Petera, pełno ciast i ciastek
oraz wiele, wiele innych. Gdy każdy zjadł, dyrektor jeszcze raz przemówił.

- Teraz prefekci z piątych klas zaprowadzą was do dormitoriów. Dobranoc!
Lily i Remus szybko pożegnali się ze swoimi przyjaciółmi i pobiegli do wyjścia. Tam poczekali na pierwszoroczniaków i zaprowadzili ich do Pokoju Wspólnego Gryfonów.
- Hasło to Miodowe Królestwo - powiedziała Ruda do wszystkich zgromadzonych.
Obraz Grubej Damy otworzył się, gdy powtórzyła hasło. Pokój Wspólny był przytulny. Wytarte, ale miękkie fotele, czerwone dywany, kilka stołów i małych stoliczków były rozrzucone po pokoju. W kominku palił się ogień, więc było przyjemnie ciepło.
- Dormitorium chłopców znajduje się po lewej stronie, dziewcząt zaś po prawej - odezwał
się Remus. Parę minut później Lunatyk razem z Evans dołączył do dziewczyn i Huncwotów, by porozmawiać.

- Black, ty wariacie! - krzyknęła Dor, która została brutalnie potraktowana jednym ze sposobów na rozśmieszenie, przez niejakiego Łapę. Jednym słowem - gilgotanie. Czarna zwijała się ze śmiechu na kanapie w Pokoju Wspólnym Gryfonów.
- Ha, ha, ha. I kto tu jest lepszy? - zapytał z udawanym przejęciem Syri.
- Oczywiście, że ty SuperBlack - odezwała się Ruda, która właśnie usiadła obok Ann.
- No rzeczywiście! Bo tylko ja, SuperBlack, jestem najlepszy.
Wszyscy przyjaciele parsknęli śmiechem. Nikt, oprócz Lily i Dor, nie zauważył, że Ann ukradkiem zerka na Remusa. Ruda i Czarna popatrzyły na siebie i niezauważalnie kiwnęły głowami.
- Łapciu, czy jesteś pewien, że niczego nie dolali ci do soku z dyni? - zapytał
z rozbawieniem w głosie James.
- No nie wiem... - odpowiedział Black, zataczając się przy sofie. - Wydaje
mi się, że to możliwe.
Kolejny wybuch śmiechu.
- To my już idziemy - powiedziała Evans, wstając. Dor i Ann również wstały.
"Czas na nocne pogaduchy" pomyślała Ruda.

Dziewczyny poszły do swojego dormitorium. Wszystkie rzuciły się na łóżko Lily, które
stało przy oknie.
- Nocne zeznania to właśnie już, czy za chwilę? - zapytała Dor.
Przyjaciółki uśmiechnęły się do siebie.

Zapaliły światło i rozłożyły się na łóżku Rudej. Blondi* wyciągnęła ze swojego kufra mugolskie chipsy i paluszki. Dziewczyny usiadły i zaczęły rozmawiać.
- Lily, czy tobie na serio podoba się Potter? - zapytała Ann. Evansówna spodziewała się,
że prędzej czy później padnie to pytanie.
- Ja... no ja... bo dziewczyny ja wam o czymś nie powiedziałam - Evans popatrzyła
na przyjaciółki. - Proszę, nie miejcie mi tego za złe - dodała szybko.
- Czy my kiedykolwiek wkurzyłyśmy sie na ciebie, bo nam czegoś nie powiedziałaś?
- W sumie to nie...
- No właśnie! Więc gadaj! - krzyknęła Dorcas z uśmiechem na twarzy.
Ruda uśmiechnęła się słabo.
- Bo wiecie już, że podoba mi się James. Ale to nie wszystko... Ja go chyba... - urwała. "Nie, to za mocne słowo" pomyślała. - W każdym razie jestem bardzo mocno nim zauroczona - dodała po chwili.
Ann i Dor miały lekko zdziwione miny. Trudno im się dziwić. Lily Evans - wzorowa i mądra
uczennica jest zauroczona Jamesem Potterem, jednym z największych dowcipnisiów w szkole?
- Och, Liluś - zaczęła Ann. - to takie słodkie. Widzisz! Miałam rację kiedy mówiłam, że serce nie sługa.
- Chyba tak... No nic, czas na ciebie Dorcas! - krzyknęła Evans.
- Ja? Ja nie... - chciała się wycofać Czarna, wiedząc że jej się to nie uda.
- Doooooooooooooor nie bądź taka... - Ann spojrzała na Meadowes wielkimi oczami zbitego pieska i wysunęła do przodu dolną wargę.
- No dobra, dobra... Co chcecie wiedzieć?
- Co jest między tobą, a naszym kolegą SuperBlackiem? - zapytała stanowczo Evans.
- Ja i Syriusz? Chyba cię pogięło...
- Ty nie mydl mi tu oczu! - krzyknęła Ann ze śmiechem. - Widzimy co się dzieje.
- Ale co się dzieje? - Dor próbowała udawać zdziwioną i oburzoną. Na daremno.
- Najpierw ściąga ci kufer, potem razem wychodzicie - wyliczała na palcach Lil. - siedzicie obok siebie w powozie i szepczecie sobie coś do uszka, potem on cię rozśmiesza przez gilgotki i nawet nie dostał poduszką! - Ruda była pewna, tego czego była pewna.
- No bo... bo my...eh! no dobra, podoba mi się.
- Tylko pamiętaj, miej się na baczności! To największy podrywacz w szkole! A co jeśli cię zrani?
- Już ja mu na to nie pozwolę... - odpowiedziała z rozbawieniem w głosie Czarna. - Ann, twoja kolej.
- Moja? - spytała blondyna, znając odpowiedź.
Przyjaciółki kiwnęły głowami, kiedy usłyszały jakieś głosy za drzwiami, które natychmiast umilkły.
Musiały się przesłyszeć.
- Wiemy, że podoba ci się Remus. Widzimy jak na niego patrzysz. Ale chcemy się upewnić.To prawda? - zapytała Lily.
Ann uśmiechnęła się do dziewczyn. Tak dobrze ją znały, że nie trzeba było nic mówić.
To była wielka przyjaźń. "Oby przetrwała jak najdłużej" pomyślała Lorens. Właśnie schodziły z łóżka Lil, kiedy w tej samej chwili drzwi otworzyły się z trzaskiem.
Do dormitorium wpadli, nie kto inni tylko...  Black, Potter i ku zdziwieniu dziewczyn, również Lupin.
Przyjaciółki zerwały się z miejsc jak oparzone, patrząc ze złością na chłopaków. Co tu robili? Podsłuchiwali? I najważniejsze pytanie - ile usłyszeli?


*Blondi - Ann

ZAKAZ KOPIOWANIA ROZDZIAŁÓW

niedziela, 4 maja 2014

Liebster Blog Award

Na Merlina! Zostałam nominowana do Liebster Blog Award!!! Nie spodziewałam się, naprawdę! Dopiero zaczynam, a tu taka niespodzianka!
Nominacja od: Megan Lunaris Moony  Baaardzo Ci dziękuję!

Pytania:

1. Czy uważasz się za Potterhead?
2. Jak długo lubisz Harrego Pottera?
3. Ktoś wspiera cię w pisaniu bloga?
4. Jak długo zastanawiałaś/łeś się zanim założyłeś swojego bloga?
5. Ile dni zajmuje ci napisanie jednego rozdziału?
6. Skąd dowiedziałeś się o Harrym Potterze?
7. Masz konto na Pottermore? (jesli tak - podaj nick)
8. Ilu twoich znajomych pisze bloga?
9. Znienawidzona para z HP?
10. Ulubiona postać z HP?
11. Dlaczego akurat tą historię wybrałaś/łeś na tematykę swojego bloga?

Odpowiedzi:

1. Tak, uważam się Potterhead :) Przeczytałam wszystkie książki (kilka razy), obejrzałam wszystkie filmy (kilka razy) itp.
2. Już od jakiegoś roku :D
3. Jako tako, że w pisaniu rozdziałów to nie :)
4. Oj, bardzo długo! Planowałam bloga założyć dopiero w wakacje i przez 2 miesiące powstrzymywałam się od czytania na temat zakładania bloga, ale kiedy już zaczęłam... to jakoś samo przyszło. Pod wpływem emocji :D
5. Jeśli mam wenę - 2/3 dni. Jeśli brakuje mi pomysłów - 7/9 dni.
6. Od siostry. Poleciła mi tą książkę.
7. Nie, niestety nie mam :/
8. Nikt z tego co wiem....
9. Dramione ;( Nienawidzę tej pary, ale nie krytykuję tych co ją lubią. :)
10.  Lily Evans. Bez wątpienia :D
11. Dlatego, że w książce zaciekawiła mnie historia Huncwotów ♥  Potem czytałam blogi o ich czasach i życiu w Hogwarcie i tak mnie pchnęło. :D


Nominuję:

James Potter - Bez ryzyka nie ma zabawy
Katerina Black - Jak pomóc miłości...
Scarlett Snape  - Everything is possible
Dora:) - Marauders Time
Lilka - Rocznik 1960

Pytania do Was:

1. Jak długo jesteś Potterhead?
2. Jaki jest Twój ulubiony parring z HP?
3. Do którego domu należysz?
4. Która część jest Twoją ulubioną(książka) i dlaczego ?
5. Gdybyś mógł/mogła wskrzesić dwie osoby z HP, kto to by był?
6. Jak długo prowadzisz bloga?
7. Kiedy zaczęła się Twoja historia z HP?
8. Jaka jest Twoja znienawidzona postać z HP?
9. Gwardia Dumbledore'a czy Brygada Inkwizycyjna?
10. Twoje ulubione zaklęcie?
11. Czy masz jakieś zwierzaki? :)

Jeszcze raz dziękuję Megan za nominację :)
Pozdrawiam

Lily

czwartek, 1 maja 2014

Rozdział 1. Peron 9 i 3/4.

Witam!
Tak jak zapowiedziałam, jest już pierwszy rozdział :) Starałam się unikać powtórzeń i nie popełniać błędów oraz literówek. Mam nadzieję, że ten rozdział Was zadowoli i że będziecie z niecierpliwością na następny :D Piszcie w komentarzach co Wam nie pasuje i przeszkadza. Postaram się uwzględnić to w następnych notkach. Piosenka Tiary Przydziału jest nieco... dziwna i nie rymuje się. Pewnie dlatego, że sama ja wymyślałam, bo nie chciałam  kopiować z książki czy też innych blogów. Mam jednak nadzieję, że nie będziecie źli za tą piosenkę :D
Zapraszam do czytania i komentowania
Lily

PS Dziękuję za ponad 800 wyświetleń!
___________________________


Rozdział 1. Peron 9 i 3/4

Promienie słońca przedostawały się przez niezasłonięte okno, ogrzewając jej twarz.
Jej rude włosy w słońcu wydawały się jasnobrązowe co sprawiało, że wyglądała
jeszcze piękniej niż zwykle. Po chwili sen opuścił jej umysł, a ona obudziła się.
Zielonooka Lily Evans wstała z łóżka z nietęgą miną i ruszyła do łazienki, zabierając
z krzesła przygotowane wcześniej ubrania.

"Znowu to samo" pomyślała, przyglądając się swoim włosom, wiedząc że będzie musiała
poświęcić sporo czasu na doprowadzenie ich do porządku. Czasu nie miała jednak zbyt
wiele. Musiała się umyć, ubrać, zjeść śniadanie i sprawdzić czy na pewno wszystko
spakowała do kufra.
- Lily! Lily! - zawołała córkę pani Evans. - Śniadanie na stole!
Pani Evans ma na imię Charlotte i jest miłą kobieta w podeszłym wieku. Ma rude włosy tak jak jej córka.
Ruda ledwo to usłyszała przez szum wody. Ubrała się szybko i zbiegła na dół do kuchni.
Poczuła zapach ulubionych naleśników i uśmiechnęła się do siebie.
- Cześć, skarbie - powiedziała mama Lilki, całując ją w policzek. - Zrobiłam twoje
ulubione danie.
- Dzięki, mamuś - odezwała się Ruda, pokazując białe zęby w uśmiechu.
- Jedz, jedz - powiedział pan Evans. - Chyba nie chcesz spóźnić się na pociąg?
Usłyszawszy to dziewczyna w zaskakująco szybkim tempie zaczęła pałaszować naleśniki z dżemem.
- Tuniu! Idziesz na śniadanie?! - zapytała pani Evans swojej drugiej córki.
- Idę, idę... - odpowiedziała Petunia. Wkrótce potem w kuchni pojawiła się
wysoka blondwłosa dziewczyna. Gdy tylko zobaczyła Lily, na jej twarzy pojawił
się drwiący uśmiech.
- Smakuje ci dziwolągu? - zapytała, gdy mama wyszła z kuchni. - Tam w szkole
dla dziwaków nie mają takiego jedzenia?

Ruda posłała jej mordercze spojrzenie i poszła do pokoju. Jej relacje z siostrą
pogorszyły się, kiedy w wieku jedenastu lat otrzymała list ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa
w Hogwarcie. Petunia takiego listu nie dostała, więc zaczęła dokuczać siostrze, mówiąc, że to szkoła dla ludzi NIENORMALNYCH.
Lily weszła do swojej sypialni i kucnęła przy kufrze. Sprawdziła czy wszystko
co trzeba na pewno się w nim znajduje i go zamknęła. Wzięła z szafki nocnej różdżkę
i rozejrzała się po pokoju. Wszystko to będzie musiała zostawić. Swój pokój i
śniadanka mamy... Jednak w Hogwarcie będą na nią czekać wspaniałe uczty i dormitorium, które
dzieli ze swoimi przyjaciółkami Ann Lorens oraz Dorcas Meadowes.
- Kochanie - Ruda energicznie odwróciła się do drzwi, kiedy usłyszała głos taty.- Zejdź
do samochodu, a ja ci zniosę kufer.
Dziewczyna wyszła z pokoju i powoli zaczęła schodzić schodami. Wyszła
i ruszyła w stronę auta. Wsiadła do niego i popatrzyła na swój kochany
domek, w którym przeżyła wiele wspaniałych chwil. Samochód ruszył przed siebie, a Ruda
jeszcze raz spojrzała na dom przy Privet Drive nr 4.

                                                               ~*~
"Dworzec King's Cross. Nareszcie." pomyślała Ruda. Już dawno pożegnała się z rodzicami,
gdyż chciała sama przejść przez 'przejście'. Rozejrzała się dookoła. Żaden mugol nie zwracał
na nią uwagi. Wzięła głęboki oddech i ruszyła biegiem w ścianę między 9 i 10
peronem. Tuż przed wejściem w ścianę zamknęła oczy. Zamiast upaść z hukiem na
podłogę, dziewczyna przedostała się na magiczny peron 9 i 3/4. To stąd odjeżdżał
pociąg Hogwart Express-Londyn. Ledwie zrobiła parę kroków, a w ramiona rzuciła jej się
brunetka o niebieskich oczach.
- Lily! Nareszcie jesteś!
- Dorcas Meadowes, chcesz mnie udusić? - rzekła Ruda.
- Och, wybacz - powiedziała Dor, rozluźniając uścisk. - Tak się cieszę, że jesteś.
- Hej, Evans.
Dziewczyny odwróciły się gwałtownie, gdy usłyszały czyjś głos - dobrze im znany.
- Zjeżdżaj stąd, Potter - odezwała się Ruda, której od razu pogorszył się humor.
Potter - arogancki dupek, który znęca się nad młodszymi, rzucajac zaklęcia na prawo
i lewo. James nie zareagował. Za to jego ręka powędrowała do ciemnych włosów, by jeszcze
bardziej je rozczochrać. I co z tego, że świetnie lata na miotle i jest
przystojny? I co z tego, że Lily go kochała, choć to ukrywała?
- Gdzie Black? Czyżby zostawił cię tutaj i poszedł gdzieś bez ciebie? - zapytała
Dorcas, udając zmartwienie. - Aaa!
Ten krzyk był spowodowany nagłym pojawieniem się Syriusza Blacka. Syri - tak mówią na
niego przyjaciele - to najlepszy kumpel Pottera i najprzystojniejszy chłopak w Hogwarcie,
za którym szaleją wszystkie dziewczyny z Gryffindoru, Hufflepuffu i Ravenclawu.
Jego czarne włosy opadały nonszalancko na ramiona co sprawiało, że wyglądał jeszcze
lepiej. Jeżeli było to w ogóle możliwe.
- Słychać was z końca peronu - odezwał się Remus. Remus Lupin to blondwłosy chłopiec
o miodowych oczach. Najmądrzejszy i najspokojniejszy z paczki, w którą oprócz niego
wchodzili: James Potter, Syriusz Black i Peter Pettigrew.
- Luniek! Stary, co u ciebie? - krzyknął Potter, rzucając się w ramiona przyjacielowi.
Dziewczyny wymieniły pytające spojrzenia, słysząc przezwisko "Luniek".
- W porządku. Lepiej chodźmy zająć przedział w pociągu, bo żaden nam nie zostanie.
- Możemy usiąść z wami? - zapytała Ann, która pojawiła się niewiadomo skąd. Ann Lorens była drobną blondynką o brązowych oczach.
- Ależ oczywiście, blondwłosa niewiasto - odpowiedział Syriusz.
Ann i Dor uśmiechnęły się szeroko, ale nie Ruda. Na szczęście idzie zaraz do wagonu
prefektów. Spojrzała tęsknie na Jamesa, jednak on tego nie widział. Przekazała swój
kufer Ann, wchodząc do pociągu.
- Zobaczymy się później! - krzyknęła do dziewczyn i pobiegła do innego przedziału.
Ann i Dor pokiwały głowami i ruszyły za Peterem.
- Eeee, chłopaki - zaczął Lupin. - No, bo wiecie ja jestem prefektem, więc eee muszę
iść do wagonu prefektów, ale nieeeee musicie się martwić. Przyjdę potem.
James i Syriusz parsknęli śmiechem, więc Remus szybko się ulotnił.
- Rogasiu...- odezwał się po chwili nadal z uśmiechem na ustach Black. - Czy to są
jakieś żarty? Nasz Lunatyk prefektem?
- Oj, oj Łapciu to prawda - odpowiedział James. - Nigdy nie pomyślałbym, że któryś
z Huncwotów mógłby być prefektem!
- Lepiej znajdźmy Petera i dziewczyny.
I wtedy z przedziału niedaleko ich, głowę wystawił pewien Gryfon. Gdy zobaczył
chłopców uśmiechnął się szeroko. Był to Peter. Mały, niski, lekko grubawy przyjaciel
Rogacza i Łapy. Dwójka najlepszych przyjaciół ruszyła w stronę chłopca.
- No, nareszcie jesteście. Już myśleliśmy, że was hipogryfy zjadły - powiedziała Ann,
gdy weszli do przedziału.
- Przepraszamy za spóźnienie - odezwał się James, udając ważną osobistość. - Czy
możemy to jakoś wynagrodzić?
- Oczywiście. Nudzi nam się, a chcielibyśmy rozpocząć ten piąty rok nauki miło.
- No to co? Gramy w butelkę oraz prawdę i wyzwanie? - zapytał z miną szaleńca Syriusz.
- Czemu by nie? - odpowiedział pytaniem na pytanie Rogacz, wyciągając z torby
fałszoskop. Wszyscy uśmiechnęli się do siebie.
                                                              ~*~
- Remusie, cieszysz się, że jesteś prefektem? - zapytała Lunatyka Lily.
- Sam nie wiem...
Pociąg mknął przez pola, lasy i góry. To były piękne widoki... Słońce powoli
zachodziło, więc nie było ani gorąco, ani zimno. Było w sam raz. "Ten wieczór będzie
cudowny"
pomyślała Ruda.
- Wiesz który mamy przedział? - odezwała się Lily.
- To chyba tamten - odpowiedział Lupin, pokazując któryś Rudej. - To
wchodzimy.
Gdy weszli, ich miny były warte zapamiętania. Jednym słowem zamurowało ich. Na środku
leżała butelka po kremowym piwie, a wokół niej siedziała prawie cała paczka. Tylko coś
się w nich zmieniło. Taka tyci, tyci różnica. Syriusz i James nie mieli na sobie koszulek.
Dorcas nie miała na sobie tylko bluzy, a Ann miała minę zwycięzcy. Natomiast Petera nie było w
przedziale.
- Co tu się...? - zaczął Remus, ale nie skończył.
- No właśnie, o co chodzi? - zapytała Lily.
- No... my tutaj właśnie... yyy... - chciała wyjaśnić Meadowes.
- Graliśmy w prawdę i wyzwanie. Ty nie umiesz się bawić, więc co tu robisz? - odezwał
się bezczelnie Potter z uśmiechem na twarzy.
- James! - Ann rozgniewała się. Jej policzki stały się czerwone, a usta zaczęły
drgać.
Ruda popatrzyła ze wstrętem na Rogacza i wyszła z przedziału. Ann i Dor pobiegły za
nią, krzycząc coś do Pottera w stylu "Jeszcze się policzymy!". Ruda stała na korytarzu
patrząc w okno. Wyglądała na spokojną jednak dziewczyny wiedziały, że jak do niej
podejdą wybuchnie z niej gniew, jak lawa z wulkanu.
- Lily, nie przejmuj się tym kretynem - powiedziała Lorens.
Evans popatrzyła na jej brązowe oczy. Zobaczyła w nich ciepło, troskę, ale też
zdeterminowanie i gniew.
- Ja... nieważne - odezwała się Ruda.
- Och, co ty gadasz? Jasne, że ważne!
- Lily, wiesz, że możesz nam zaufać - szepnęła Dor. - Mów co ci leży na sercu.
- Wiecie, że Potter coś do mnie czuje, a ja... chyba czuję coś do niego - dziewczyny
popatrzyły na Rudą ze zdziwieniem, które szybko przerodziło się w zrozumienie. - Ale
jak mam go lubić i szanować skoro robi mi takie rzeczy? Jak?
Brunetka popatrzyła na blondynkę. Co jej odpowiedzieć? Że najlepiej o nim zapomnieć?
Że to wszystko to tylko dziwny sen? Dorcas popatrzyła na Evans. Wystarczyło jedno
spojrzenie, a już wiedziała, że Rogacz to dla niej ktoś więcej.
- Przebierzemy się i wrócimy do nich. Zobaczymy jak się zachowa - powiedziała
w końcu Dor. - Tylko pamiętaj, ignoruj go, dobrze?

Ruda pokiwała głową. Gdy były już ubrane w szaty szkolne, ruszyły w stronę przedziału.
Ann otworzyła przesuwane drzwi. Huncwoci siedzieli na sofach i popatrzyli się na dziewczyny.
Remus przesunął się trochę i wskazał miejsce obok siebie Gryfonkom.
Obok Lunatyka usiadła trochę zawstydzona Ann, potem Lily, a na końcu Dor. Peter wstał.
- Idę do pani od słodyczy. Zapomniałem kupić laski lukrowej, żelków, fasolek wszystkich...
- Po prostu już idź - przerwał mu Łapa.
Zdziwiony Pettigrew wyszedł. Evans popatrzyła na Rogacza. Gdy natrafiła na jego
oczy, on zaraz je zwrócił w inną stronę, natomiast jego wolna ręka powędrowała do rozczochranych
włosów.

W przedziale panowała nieznośna cisza. Nienaturalna. Wszyscy patrzyli na
siebie bez słów. Nagle James powiedział:
- Słuchaj Lily. Bo ja chciałem cię...
Ruda nawet nie odwróciła głowy. Zwróciła się do Lunatyka, uśmiechajac się pogodnie.
- Remusie, jak minęły wakacje?
- Lily, no bo ja... - zaczął jeszcze raz Rogacz.
- A tobie Ann?
- Lily posłuchaj...
- Ciekawe czemu Peter nie wraca.
- Evans! - krzyknął James. Ruda odwróciła głowę w jego stronę. - Mówię do ciebie!
- Wiem!
- To wysłuchaj mnie w końcu!
- Czemu mam słuchać takiego dupka jak ty?!
- Bo tak!
- Bo tak?! To nie jest odpowiedź na moje pytanie!
- Bo... ja chcę...
- Bo co chcesz?!
- Chcę cię przeprosić! - powiedział James.
Wszyscy zwrócili swój wzrok na Evans. Lily milczała.
- Syriusz, popatrz Hogwart - powiedziała Dorcas, odwracając uwagę od Rudej.
- Tak, masz rację. Lepiej zdejmijmy kufry.

Łapa zdjął swój kufer oraz, ku zdziwieniu wszystkich, kufer Dor. Uśmiechnęła się
do niego życzliwie, po czym wyszła razem z nim na korytarz. Czyżby łamacz damskich
serc, knuł jakiś plan na uroczą brunetkę? Potter zdjął swój bagaż i ruszył ku wyjściu,
na nikogo się nie oglądając. Remus zdjął wszystkie kufry. Podał dziewczynom ich
bagaże, po czym pociągnął swój oraz Petera. Ann i Lily wyszły na peron i
od razu rzucił im się w oczy wielkich rozmiarów gajowy Hagrid. Pomachały do niego
radośnie i ruszyły w stronę powozów. W powozie siedziały z Huncwotami.
Co dziwne Syriusz i Dorcas usiedli obok siebie...
Gdy powóz ruszył, zaczęły się rozmowy. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Jedynie
Lily i James z nikim nie rozmawiali. Ruda patrzyła z zachwytem na zamek, a Rogacz
na Evans. Patrzył to za mało powiedziane. On pochłaniał ją wzrokiem. Marzył
o niej każdego dnia i każdej nocy. Każdego ranka kiedy wstawał z nadzieją,
na życie z nią i każdego wieczoru, kiedy szedł spać ze wspomnieniami, w których
była tylko ona. Nie dane Rogaczowi było o Lily marzyć długo, ponieważ powóz dojechał
do bram Hogwartu. Wszyscy wysiedli i ruszyli w stronę zamku. Poszli do Wielkiej Sali.
Wielka Sala była pięknie ozdobiona, a w jej wnętrzu znajdowało się pięć długich stołów.
Cztery dla uczniów i jeden dla nauczycieli. James spojrzał w górę. Dach mienił się
tysiącami gwiazd na nocnym niebie. Usiedli obok siebie. Dokładnie Dorcas koło
Ann i Lily, a chłopaki naprzeciwko. Tutaj również zaczęły się rozmowy.
- Ann, podobają ci się moje nowe kolczyki?
- James, zobacz jak na mnie patrzy ta blondynka.
- Peter, wytrzymaj! Do uczty jeszcze trochę!
Zaczął się przydział. Lily uważnie słuchała piosenki Tiary.

                                                 Już czas pokazać Wam
                                                      co to czary-mary
                                                    Tutaj w Hogwarcie
                                               wszystkiego nauczycie się
                                  Gryffindor, Hufflepuff, Ravenclaw i Slytherin
                                                   To będą wasze domy!
                                                     Godryk Gryffindor
                                                    bardzo odważny był
                                                      Helga Hufflepuff
                                            chwaliła lojalność i fair play
                                           Natomiast Rowena Ravenclaw
                                              inteligencją odznaczała się
                                                     A Salazar Slytherin
                                            spryt i przebiegłość cenił sobie
                                        Ale to ja decyduję o waszym Losie
                                          Więc niech Przydział zacznie się!

Po przydziale rozległy się oklaski, szepty, szumy i hałas. Wiele dzieci trafiło do Gryffindoru, mniej do pozostałych domów. Wszystko to nagle ucichło gdy Albus Dumbledore, dyrektor Hogwartu, wstał i podszedł do mównicy.
- Witajcie, drodzy uczniowie w kolejnym roku nauki w Hogwarcie. Mam nadzieję,
że miło spędzicie tutaj czas, a przy okazji czegoś się nauczycie. Muszę
przypomnieć, że wstęp do Zakazanego Lasu jest zabroniony! - spojrzał wymownie na
Huncwotów. - Widzę jak czekacie na ucztę... więc wsuwajcie!