piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 5. Szlaban i pierwsze "tak" dla Jamesa.

Siemaneczko!
Wstawiam rozdział zgodnie z umową :D Wróciłam z wycieczki (rany! Jak super! Zwłaszcza dyskoteka xDD) i oto jest notka. Szczerze mam mieszane uczucia co do tego rozdziału. MOGĄ BYĆ BŁĘDY, bo nie miałam czasu dokładnie tego sprawdzić, więc mnie nie bijcie :) Zastanawiam się czy nie wynająć bety :D Co o tym myślicie?
Czekam na opinie
Lily

PS Co do tego, że akcja gna do przodu. Luzik, spoko loko. Będą razem dopiero w siódmej klasie :D
[EDIT] Nazwa wioski - poprawiona (Hogsmeade) i "rozdwojenie jaźni" również :)
_______________________________



Rozdział 5. Szlaban i pierwsze "tak" dla Jamesa.

     Trening minął przyjemnie. James złapał znicza kilka razy, a Syriusz na stanowisku obrońcy zdobył uznanie kapitana, Scotta Richardsona.
- Syriusz! Chodź już, bo się spóźnimy!

James był wkurzony, ponieważ niejaki Łapa tak wolno szedł z boiska do dormitorium, że lada moment Rogacz spóźni się na szlaban. Łał! Pierwszy raz zależy mu, żeby nie spóźnić się na szlaban! Może dlatego, że będzie z nim Lily...
- Nie bój nic! Przecież razem wyjdziecie, tak?!
- Mam nadzieję... - odparł Potter, wchodząc do łazienki.

                                                                    ~*~

     Już parę minut później czekał przy portrecie Grubej Damy na śliczną zielonooką dziewczynę. Gdy ta podeszła do niego, James przełknął z trudnością ślinę i zdenerwowany przepuścił Lil. Ach, ta miłość... Jest taka stresująca! Szli krok w krok, w milczeniu do gabinetu Filcha. To tam miał odbyć się szlaban.
Chyba...
- Noooo, jesteście wreszcie - powiedział woźny.
Oboje spojrzeli na niego z wyrazem znudzenia i odrazy. I nawet Lily, która starała się dostrzec dobro we wszystkich, to w Filchu nie potrafiła tego znaleźć. Był jak mucha, która głośno bzyczy i nie chce odlecieć. Koszmar.

"To nie może być prawda. Jestem tu z Potterem!" myślała gorączkowo.
"Rany! Jestem tu z Evans..." pomyślał z zadowoleniem James. Popatrzył na swoją towarzyszkę i wyszczerzył zęby w uśmiechu. Ruda odwzajemniła uśmiech, ku zdziwieniu Rogacza.

- Pójdziecie do Izby Pamięci i wyczyścicie puchary. Bez magii.
- Dobrze - powiedzieli znudzonym głosem w tym samym czasie.

To dziwne... On i ona w tym samym czasie... Nieważne.
Poszli, więc do Izby Pamięci, by tam otrzymać szmatki i zacząć czyścić puchary. Na początku było cicho, jednak James chciał porozmawiać z Lily. W końcu byli sam na sam...

- Ile pucharów umyłaś?
- Około 15. A ty?
- Też.
Milczenie. Cisza. Ta którą każde z nich chciało przerwać, a nie wiedziało jak.
- James?

Rogacz przestał wycierać kolejny puchar. Usłyszał swoje imię z ust Lily Evans. Pierwszy raz. Zawsze mówiła do niego "Potter". Zawsze...

- Tak?
- Czy ty słyszałeś coś tamtej nocy?
- Tak.
Spojrzał prosto w jej zielone oczy. Świeciły się jak ogniki. Uśmiechnął się pod nosem. Ach, ta Ruda!
- Co dokładnie?
- Coś o Dorcas... Ale mam pytanie. Czy mówiłyście coś o mnie?
- Tak - szepnęła cicho dziewczyna. Nie było sensu go okłamywać i ona o tym wiedziała.
- Aha. Jakie masz hobby? - zapytał, szybko zmieniając temat, za co Evans była mu bardzo wdzięczna.
- W zasadzie nigdy się nad tym nie zastanawiałam. A ty?
- Quidditch. To wspaniała gra. Najbardziej podoba mi się Zwód Wrońskiego...

     I zaczął jej opowiadać o grze. Poznała chyba wszystkich najsławniejszych graczy i wszystkie sztuczki - również te zakazane podczas meczu. Tyle pracy wkładał w opowiedzenie tego wszystkiego, że parę razy zabrakło mu tchu. Wtedy Ruda chichotała cichutko po nosem. Widziała, że to dużo dla niego znaczy... Popatrzyła na jego orzechowe oczy, kryjące się za okularami. On spojrzał w jej oczy koloru świeżej trawy.
Uśmiechnęła się nieśmiało i wzięła kolejny puchar do ręki. Nie wiedziała ile czasu minęło, ale czuła na sobie wzrok Rogacza. Było cicho, więc zdawało jej się, że gdy szepnie mu choćby słówko, to ten szept będzie krzykiem. Nagle drzwi otworzyły się z trzaskiem i stanęła w nich McGonagall.

- Koniec szlabanu. Do widzenia.

Szybko zabrali swoje rzeczy i w pośpiechu wyszli z sali. Gdy byli pod Wieżą Gryffindoru, zamienili parę słów na pożegnanie.

- Mam nadzieję, że odrobiłaś zadanie dla Marsa, bo jak nie to dostanę burę...
- I tak zawsze ją dostajesz...Tak, Potter odrobiłam, ale przepisać ci nie dam - rzekła dumnie, udając się do swojego dormitorium.
- Na razie, Lily.
Dziewczyna odwróciła się na pięcie i spojrzała na niego zmęczonymi oczami. Pomachała mu ręką i zaczęła wchodzić schodami.

     Gdy była już w dormitorium, dziewczyny spały. Spojrzała na zegarek. Było dobrze po północy. Szybko wzięła prysznic i wskoczyła do łóżka. W jej głowie wciąż krążyły wsponienia ze szlabanu. Nagle przypomniało jej się pytanie Jamesa.
"Jakie masz hobby?" I wtedy do niej dotarło jakie jest jej hobby. No, może nie hobby, ale ulubione zajęcie. To było patrzenie na chłopaka. Na jego dobrze zbudowane ciało i piękne, ciepłe oczy i zawsze rozczochrane włosy. Na jego wygłupy i chwile powagi. Po prostu patrzenie na niego. I zrozumiała, że naprawdę... kocha Jamesa Pottera? "Nie, Lily! Puknij się w ten głupi, rudy łeb i śpij!" pomyślała i zasnęła.


                                         ~*~

     Rogacz obudził się w wyśmienitym nastroju. Dzisiaj piątek! A jutro wyjście do Hogsmage! Jednak to nie z tego powodu był szczęśliwy. Wczorajszy szlaban to sprawił. Chłopak zatrzymał się na dwa kroki od łazienki i zaczął wspominać.
"Och, ta Lilka! Jest taka piękna... Muszę ją zaprosić do Hogsmeade!" I wtedy Black wepchnął się do łazienki, śmiejąc się na cały głos. Potter oprzytomniał.

- Ej! Teraz moja kolej! - krzyknął, waląc pięściami w drzwi.
- Jeśli chcesz możemy się umyć razem! - dobiegł go głos Łapy zza drzwi.
- Jednak poczekam - powiedział po chwili milczenia.
Kąpiel z Syriuszem... A to dobre!

                                           ~*~


Gdy wszyscy Huncwoci umyli się, zeszli na dół do Wielkiej Sali. Tam spotkali swoje "przyjaciółeczki". Było wcześnie, więc mało osób znajdowało się w sali."Dobra okazja by ją zaprosić!" wpadł na pomysł Potter.

- Hej, Lily. Jak się spało? - zapytał.
- Dobrze. A tobie?
- Wspaniale.
- Tak, racja - wtrącił Łapa. - Rano był cały w skowronkach!
- Skakał i rozmyślał. To ci dopiero! - dodał Remus.
- Okey, okey. Wystarczy. - Powstrzymał ich James. - Liluś, moje słoneczko drogie, mam pytanko.
- To je zadaj. Tylko nie lilusiaj mi tu, Potter.
- Wybierzesz się ze mną do Hogsmeade?

     Chwila ciszy. Evans zmierzyła chłopaka swoimi zielonymi oczami. Co kombinował? Rozmyślając no ten tamat, Lily doszła do wniosku, że James ma coraz większą nadzieję, gdyż ona milczy. "Może się zgodzić?" myślała. "Nie! Nie! Nie!" 
Ale Jim tak czeka i na nią patrzy... "JIM?! Lily, kobieto, co się z tobą dzieje? No świetnie, mam rozdwojenie jaźni" pomyślała i się uśmiechnęła. Natychmiast Potter pokazał rząd białych zębów, więc Lil szybko powiedziała:
- Nie.
- Liluś, ale czemu? - James posmutniał.
- Bo nie ma dżemu.
- Nie prawda! A właśnie, że jest! - krzyknął oburzony Peter.
Jednak Lily i Rogacz nie zwrócili na niego większej uwagi.
- Lilka! No zgódź się...
- Zapomnij.
- Kochanie... no proszę!
- Nie jestem twoje "kochanie"!
- Ależ jesteś. Tylko jeszcze o tym nie wiesz. To jak?
- Nie! Nigdy się z tobą nie umówię - ryknęła dziewczyna i dodała w myślach "Choć tak bardzo bym chciała!".
- Lily...
Evans wstała od stołu i wyszła z naburmuszoną miną.
- Faceci! - mruknęła.

- Kobiety... - odezwał się Syriusz. - A ty Dor, wybierzesz się ze mną? - puścił do niej oczko.
- Po co? - zapytała oschle.
- Są moje urodziny - dopowiedział.
- W sumie mogę iść - rzekła i udała się na poszukiwanie przyjaciółki.
- Jak ty to robisz?! Ja grzecznie proszę miłość mego życia i mi odmawia, a ty prosisz swoją i się zgadza!
- Wrodzony talent - rzekł Black i zatopił łyżkę w zupie mlecznej. Przyjaciele parsknęli śmiechem. Ach, ten Syri...

                                                              ~*~

- Co teraz mamy? - zapytała kilka godzin póżniej Czarna.
- Wróżbiarstwo - odpowiedzieli razem Ruda i James.

Wszyscy popatrzyli się na nich dziwnie. "Co w tym dziwnego?" zadawała sobie to pytanie Lily. James zaprosił ją do Hogsmage, ale musiała odmówić, bo umówiła się z Severusem. Ale to nie był jedyny powód i ona dobrze o tym wiedziała.

- Z Marsem - dodała po chwili Ann.

     Dorcas kiwnęła głową. Po paru sekundach gapienia się na siebie bezmyślnie, poszli cała siódemką w stronę klasy. Szli w całkowitej ciszy, która przeszkadzała każdemu z nich. Gdy byli już w klasie, Rogacz bez słowa usiadł obok Lily. Ta nie spojrzała na niego wrogo ani nie prychnęła z niezadowolenia. Po prostu przesunęła się jak najdalej na brzeg stolika i wyciągnęła pracę domową. Położyła ją na srodku, by Potter mógł spisać. Chłopak wyciągnął pergamin i zaczął przepisywać zadanie z kartki Rudej. Skończył, zanim nauczyciel się zorientował się co jest grane.

- Teraz czas na wróżenie z rąk - powiedział Antoni Mars, pięć minut przed końcem lekcji. - Kto na ochotnika?
Nikt nie tryskał zapałem, więc nauczyciel zrobił wyliczankę. W myślach, żeby nie było, że naprawdę jest taki świrnięty. "Entliczek, pętliczek, czerwony stoliczek..." wyliczał profesor. Z zadowolaną miną, nakazał gestem dłoni by podeszli do niego...
- Panna Evans i pan Potter! Proszę do mnie.

     Wstali bez słowa, pogrążeni w myślach takich ja te "O co mu chodzi?!", "Czego on ode mnie chce?", "Na szczęście idzie ze mną moja żabka, Liluś!" Podeszli do biurka nauczyciela i wyciągnęli prawe dłonie. Profesor najpierw przyjrzał się uważnie dłoni Rudej i powiedział:
- Mogę z tego odczytać, że zginiesz w młodym wieku i... poślubisz mężczyznę, któremu odmawiałaś przez sześć lat.

Teraz zwrócił się do Rogacza.
- Natomiast ty... Również umrzesz w młodym wieku i... ożenisz się z kobietą, która odmawiała ci przez sześć lat. Co za zbieg okolicznośći! Możliwe, że będziecie małżeństwem!

Lily wytrzeszczyła na niego swoje zielone oczy. Obróciła się na pięcie i wróciła do stolika z rumieńcem na twarzy. Ale James był zachwycony! Wrócił uśmiechnięty i puścił oczko do Syriusza. Ten pokazał uniesiony do góry kciuk. Zadzwonił dzwonek. Evans szybko zabrała swoje rzeczy i wybiegła z sali w takim pośpiechu, że o mało co nie potrąciła jakiegoś chłopaka. Dziewczyny wybiegły za nią jak szalone. Udały się na błonia. Tam usiadły pod drzewem i zaczęły rozmawiać.

- To już jutro! - powiedziała Dor.
- Co? - zapytała Ruda.
- Hogsmeade! Powiem ci coś ekstra!
- No mów. Chocaż nie liczę na rewelacje...
- Oj, zdziwisz się - odezwała się Lorens.
- Dobra. No to o co chodzi?
- Idę z Syriuszem do Hogsmage! - krzyknęła z radości Meadowes.
- Serio?!
- Tak! Tak! Tak!
- Gratuluje.
- Dzięki, dzięki, dzięki!
- A czy ty przypadkiem nie jesteś na niego obrażona?
- Tylko publicznie...

Dziewczyny zaczęły się śmiać. Dorcas naprawdę pasuje do Syriusza. Przynajmniej łączy ich jedno. Rozśmieszają ludzi jak mało kto! I tak rozmawiały o wszystkim i o niczym. Byle rozmawiać... W końcu zabrały swoje rzeczy i ruszyły w stronę dormitorium.

                                        ~*~

Huncwoci wyszli, by wyprostować kości po ciężkiej pracy. Kilka minut temu skrobali coś na pergaminie i rysowali coś podobnego do planu Hogwartu...

- Podoba mi się nasz pomysł - rzekł Peter. - A wam?
- Mi też, Glizdku - powiedział Łapa.

Właśnie mieli skręcić w korytarz, prowadzący do wyjścia na błonia, gdy usłyszeli krzyki. Przystanęli i zaczęli nasłuchiwać. Krzyk powtórzył się. Ktoś był niedaleko i chyba potrzebował...

- Pomocy!

James popatrzył na przyjaciół z przejęciem.
- Lily - szepnął i rzucił się biegiem, by pomóc dziewczynie. Chłopcy pobiegli za nim przerażeni.

"Jeśli jest tam Ruda to jest i Dorcas!" myślał gorączkowo Syriusz.
- Evans! Biegnę do ciebie! - krzyknął jeszcze raz Rogacz.
Taraz nie liczyło się nic więcej, jeśli w niebezpieczeństwie była Lily!
Nie było niczego ważniejszego...

16 komentarzy:

  1. Nieźle ;) Ja tam teraz nie patrzę uważnie na błędy,więc nie powiem Ci,czy zrobiłaś jakiekolwiek ;) Ale podoba mi się tak James się rzucił,by pomóc Lily. Taka już ze mnie romantyczka xd Czekam na następny :)
    http://milosc-lily.blogspot.com/ ---> Nowa notka xd

    OdpowiedzUsuń
  2. GENIALNE SUPER EXTRA ZACZEPISTE I WGL tylko szkoda że tak żadko są rozdziały dodawane

    OdpowiedzUsuń
  3. "Rozdwojenie jaźni" nie "jaźnie" ;) A co do bety to to bardzo dobry pomysł, zawsze to coś da :)
    Rozdział mi się podoba, tylko nie wiem czy jak na 16 lat James nie jest zbyt... Dziecinny? Biega sobie po zamku a w jego myślach jest wciąż "kocham moją Lilusię" jakby miał pięć lat, ale oprócz tego jest całkiem spoko :D
    No i jestem bardzo ciekawa co stało się na tym korytarzu...
    Pozdrawiam!
    {stop-dreaming-hp.blogspot.com}

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wskazanie błędów :)
      Co do Jamesa... Póki co ma 15 lat i jeszcze nie dojrzał do 'dorosłego' myślenia :D Planuję w następnych rozdziałach trochę bardziej go.... zmienić? W każdym razie będzie mniej - jak to nazwałaś - dziecinny.
      Ślicznie dziękuję za komentarz :*
      Lily

      Usuń
  4. Więc... (nie zaczyna się zdania od "więc", trudno, obalmy stereotyp xD)... rozdział fajny, bo długi xD A teraz tak na serio...
    Pisze się "Hogsmeade" :P Zgubiłaś parę przecinków i to tyle :D
    Poza tym, faktycznie James jest trochę za dziecinny, przynajmniej moim zdaniem :)
    Co do bety, dobry pomysł :)

    Czekam na ciąg dalszy :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział, czekam na następny! :D

    P.S. Ja Cię nie zbiję :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja się powtórzę. Zrób więcej opisów! To naprawdę sprawia, że opowiadanie lepiej się czyta. OPISY, TO PODSTAWA.
    Jeśli pojawiają się w opowiadaniu czytelnik może sobie wyobrazić, jak ty widzisz jakieś zdarzenie, czy pokój. Przemyśl to.
    Beta, to dobry pomysł. Jak sobie jakąś znajdziesz, to to byłoby fajnie. Ona zawsze sprawdzi, coś podpowie.
    Ale tak wgl, to rozdział fajny. Ciekawi mnie, co się stało Lily?
    A i jeszcze ta "liluś", "słoneczko"... To takie dziecinne.
    Pozdrawiam.
    Leviosa
    (www.lilyijames-zdobyc-szczescie.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak bardzo dramaturgicznie, że aż ta dramaturgia kapię z tekstu. Ale mi się podoba takie cuś. XD
    Ja mam stopa z weną, ale fajnie (nie używa się tego słowa), że ty piszesz ;) Słyszałaś o Nimfadorze Riddl-Tonks? Zawiesiła bloga :( !
    Wracając, bardzo mi się podobało i czekam na next ;)
    Megan Lunaris Moony

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział mega! :3 Czekam na następny! :D Zapraszam do mnie: http://lily-james-i-ty.blogspot.com/ czytajcie i komentujecie. ;)
    Pozdrawiam, Ginny. :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Niech żyje pierwsze "tak" dla Jamesa! Czekam na nexa i obiecuje, że już postaram się być na bierząco.
    Ps. Wybaczysz mi tą nieobecność. Przepraszam! Kocham! ~JuNa forever~

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej, spodobał mi się Twój blog. Trochę mało opisów, które mogłyby poprawić jakość wyobrażenia sobie sytuacji ale ja też na nich kuleje, wiec nie wymądrzam się:) Czekam na następny rozdział:)
    Pozdrawiam huncwot-rogata.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział boski! :3 <3 Czekam z niecierpliwością na kolejny! Powodzenia weny życzę! Toje blogi Dramione też ekstra! Miałaś racje że zostawiłaś najlepszy na koniec ( wieża gryffonów )

    OdpowiedzUsuń
  13. MATKO! co się z nią dzieje? Dobra, spokuj, jakoś się z tego wygrzebie.... W końcu ma Jamesa
    Ogólnie rozdział genialny i coraz bardziej się rozkręca. Mega <3
    Pozdrawiam
    [http://www.druga-polowka-lily.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  14. hehe Dyskoteki i nasza klasa xd to były czasy ... Rozdzialik jak zwykle genialny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. "Tak" dla Jamesa i Gryfindor wygrywa mecz. Guziczek

    OdpowiedzUsuń